Nic nie trwa wiecznie, więc musieliśmy kontynuować naszą wyprawę, której kolejnym celem była Malezja , a konkretnie Kuala Lumpur. Przelecieliśmy tam z Surat Thani samolotem i spotkaliśmy się tam z kolejną turą wyprawy, która przyleciała już na turnus lutowy. Nie udało nam się spotkać na lotnisku, ze względu na jego rozległość i zróżnicowane położenie terminali lokalnych przelotów i międzynarodowych, więc korzystając z doświadczenia Joli ustaliliśmy że spotkamy się w hotelu, w którym mieliśmy zarezerwowane zakwaterowanie.  Optymalizując koszty przejazdu dotarliśmy do hotelu wynajętymi busami i rozpoczął się nasz pobyt w tym wspaniałym mieście. Wybrany hotel okazał się świetnym wyborem. Dobrze skomunikowany (w pobliżu dwie linie metra) z cudownym widokiem na całe miasto.

Do kolejnego etapu jaki był zaplanowany - Singapur - udaliśmy się połączeniem autobusowym, z pełnym pozytywnym zaskoczeniem - wygodne , przestrzenne miejsca, wygodne fotele. Byliśmy mile zaskoczeni jakością transportu. Zatrzymaliśmy się przed granicą z Singapurem - państwem miastem położonym na sporej wyspie, aby zaoszczędzić trochę kosztów związanych z zakwaterowaniem w samym Singapurze. Wysłana trzyosobowa grupa zwiadowcza zbadała możliwość i sposoby komunikacji między obu krajami i następnego dnia, wykorzystując lokalny przejazd minivanami, przejechaliśmy do wynajętego hostelu w Singapurze.

Miasto zaskoczyło nas rozmachem , infrastrukturą komunikacyjną, licznymi atrakcjami turystycznymi i samymi mieszkańcami i ich życzliwością i podejściem do obcokrajowców. Mieliśmy bardzo mało czasu, więc program zwiedzania był bardzo napięty. A kolejka atrakcji bardzo długa. Nie ukrywam, że za dużo nie dało się zrealizować.. Warto będzie na pewno jeszcze kiedyś się tu pojawić.

Część atrakcji była nieaktywna, wpływ na to miała niewątpliwie medialna pandemia. Na szczęście "uroki" tej globalnej akcji nas ominęły. Nie sprawdziły się dostępne w mediach informacje o wielkich zachorowaniach, problemach z chorymi, sytuacją pandemiczną na miejscu. Rzeczywistość na miejscu nie miała żadnego potwierdzenia w tych medialnych informacjach. Jedyne co nas spotkało, to pomiar temperatury przy przekraczaniu granicy, tak pro forma.

W Singapurze rozstaliśmy się z grupą styczniową- stąd mieli wykupione bilety powrotne do Polski i ze smutkiem w oczach udali się na niesamowite lotnisko Changi - kompleks który sam w sobie wart byłby jednego dnia zwiedzania. Pozostała grupa z nowego turnusu razem z osobami które zdecydowały się na przedłużoną wersję pobytu - na dwa turnusy, wróciła do Malezji transportem lokalnym i po odebraniu pozostawionych tam bagaży, udaliśmy się nocnym autobusem w kierunku granicy Tajlandii. Decyzją grupy postanowiliśmy wrócić na wyspę Koh Phangan i tam spędzić czas, w naszej styczniowej bazie. Podróż autobusami odbyła się liniami które dowiozły nas do granicy z Singapurem, więc mieliśmy ten sam, wysoki komfort podróży. Wygodne , rozkładane fotele umożliwiły nam przespanie praktycznie całej podróży. Mankamentem który jest standardem przy korzystaniu takiego transportu - jest jednak działająca klimatyzacja. Warto pamiętać, aby na takie podróże wyjąć z walizek dodatkowe ubrania lub kocyki do przykrycia się. Ale nie były to takie przeżycia jak rok wcześniej podczas wyprawy na Koh Rong :).

Po przekroczeniu granicy z Tajlandią, kontynuowaliśmy podróż pociągiem. Nie spodziewaliśmy się tylu wrażeń :). Mogliśmy spokojnie kontemplować uroki Tajlandii z okien pociągu, który swoim tempem pokonywał przestrzeń, dostarczając wielu niesamowitych wrażeń i doznań. Dało to nm możliwość zapoznania się z organizacją zaopatrzenia w posiłki, przez lokalnych dostawców roznoszone po wagonach a tym samym posmakowania przysmaków, które raczej nie spotkali byśmy gdzie indziej. Sprawnie roznoszono nie tylko jedzenie, ale też słodycze, lody, napoje.

Takie uspokojenie pobytu po licznych atrakcjach w Kuala Lumpur i Singapurze, połączone z podróżą powrotną do Tajlandii było bardzo potrzebne i korzystne. Wszyscy potrzebowaliśmy odrobiny spokoju i wytchnienia i taki rozkład działań okazał się bardzo korzystny i optymalny. Po okresie wypoczynku wróciliśmy do praktyk zwiedzania wyspy, lokalnych wycieczek, aktywnego wypoczynku. Po prostu cudowne chwile spędzone na kontemplacji życia i otoczenia.

Zdecydowaliśmy się na powrót do Bangkoku przez Phuket, słynną atrakcję turystyczną w Tajlandii. Ta spora wyspa jest chyba najbardziej rozpoznawalnym miejscem turystycznym. Mieliśmy mieszane uczucia po spokoju i relaksie jaki dostarczył nam pobyt w bazie na Koh Phangan, ale poznaliśmy dzięki temu nowe miejsca, fantastyczną plażę,i zebraliśmy nowe wrażenia i doświadczenia. Zakwaterowanie nad brzegiem morza było świetnym wyborem.